Po dramatycznym meczu awansowaliśmy do ćwierćfinału Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Po raz pierwszy w historii Polska reprezentacja rozgrywała na turnieju rangi mistrzowskiej mecz, który kończył się rzutami karnymi. Biało-czerwoni doskonale wykonywali rzuty karne i awansowali do kolejnej rundy. Przedtem jednak było 120 minut pełnych emocji i o tym słów parę.
Wszystko mogło zacząć się znakomicie, ale świetną sytuację w pierwszych minutach meczu zmarnował Arkadiusz Milik, który nie trafił do pustej bramki. Wysoki pressing przynosił efekty, szwajcarscy piłkarze grali niepewnie i mieli problemy z dokładnym rozegraniem piłki. Bramkę strzeliliśmy po bardzo szybkim kontrataku, w którym główne role odegrali: Fabiański, Grosicki i Błaszczykowski. Nasz bramkarz świetnie dostrzegł wybiegającego na pozycję Grosickiego i wspaniałym wyrzutem z pola karnego podał mu piłkę, Grosicki zrobił rajd w swoim stylu, na przebój przez szwajcarską obronę i z lekką jej pomocą przedarł się wgłąb pola karnego, a następnie podał do zupełnie niepilnowanego nabiegającego Kuby Błaszczykowskiego, który z zimną krwią wykończył całą akcję.
Szwajcarzy rzucili się do odrabiania strat, byli przy tym nieskuteczni i często brutalni. Sędzia jednak przymykał oko na ich faule, a nasi zawodnicy mieli coraz większe problemy pod swoją bramką. Kapitalna interwencja Fabiańskiego po strzale z rzutu wolnego Rodrigueza była ozdobą meczu, ale nie mniejszą stała się bramka wyrównująca Shaqiriego, który zdobył gola strzałem nożycami zza pola karnego. Straciliśmy pierwszą bramkę w turnieju, ale dopiero po tak wyjątkowym uderzeniu!
Nastała dogrywka, a w niej nasi reprezentanci nieco opadli z sił i czasem desperacko się bronili. Znowu popisał się Fabiański, który genialnie wybronił strzał głową Deridyoka z bliskiej odległości. Wynik już się nie zmienił i o awansie do kolejnej rundy miały zadecydować karne. Pierwszy raz zdarzyło się to polskiej reprezentacji, ale jak się okazało, nasi piłkarze pewnie wykonywali jedenastki i zdobyli upragniony awans.
Nareszcie mogliśmy poczuć atmosferę gry naszej reprezentacji na wielkim turnieju w fazie play-off. Co więcej, nasi reprezentanci zgotowali nam wszystko co możliwe na tym etapie rozgrywek, czyli dogrywkę i rzuty karne. Może sami chcieli poczuć jak to jest strzelać karne na turnieju mistrzowskim? Przecież dla wielu z nich może to być pierwszy i ostatni raz. Pewnie tak nie było, ale ich piękna przygoda została wzbogacona o nowe doświadczenie, a nasze emocje wystawione na ciężką próbę. To jednak bardzo przyjemne uczucie, po tylu latach niepowodzeń i upokorzeń, móc kibicować swojej drużynie w fazie pucharowej turnieju. Oby ten ćwierćfinał nie był naszym ostatnim meczem na tym turnieju, bo chciałoby się, żeby trwało to jak najdłużej.