Polska reprezentacja w piłce nożnej zremisowała w Dublinie z Irlandią, w kolejnym meczu eliminacji do Mistrzostw Europy. Niestety nie udało się obronić prowadzenia 1-0, a zwycięstwo zostało stracone na kilka minut przed końcem meczu.
Mecz, delikatnie mówiąc, nie zachwycał swoim poziomem, obie drużyny nie potrafiły przeprowadzić żadnych składnych akcji przez pierwsze 20 minut i oddać celnego strzału na bramkę rywala. Wynik spotkania otworzył w 26 min Sławomir Peszko, który po błędzie przeciwnika, znalazł się w polu karnym i zdecydował na strzał z bardzo ostrego kąta w długi róg bramki. Zamiast Peszki można by podstawić dowolne nazwisko gwiazdy światowego futbolu i każdy byłby dumny z takiego gola.
Niestety nasza kadra nie poszła za ciosem, cofnęła się do obrony, rzadko składnie kontrowała, wyraźnie chciała grać na utrzymanie tego skromnego prowadzenia. W drugiej połowie obserwowaliśmy już prawdziwą, klasyczną „obronę Częstochowy”, czyli ścisk w szesnastce i wybijanie piłki na oślep, z mnóstwem niezdarności i zwykłej kopaniny. Całe szczęście, że Irlandczycy do wirtuozów techniki nie należą i ich ataki były również nieporadne, nieskładne, nieskuteczne. Dopiero w doliczonym czasie gry, nieoczekiwanemu zmiennikowi w tym meczu, Shanowi Longowi, udało się pokonać Fabiańskiego.
Mało w tym meczu było piłki nożnej, obie drużyny nastawiły się na grę faul i zabezpieczenie własnej bramki. Szkoda straconych 2pkt, które mogą okazać się kluczowe dla awansu. Przed Polską trudne wyjazdy do Niemiec i Szkocji, a także rewanż u siebie z Irlandią, zaś w czerwcu niezwykle ważna batalia z Gruzją. Dobry początek eliminacji nie musi oznaczać ich pozytywnego końca, grupa jest bardzo wyrównana, cztery drużyny wciąż mają szansę na awans, a jedna wpadka może być kosztowna. Wyraźnie brakowało w składzie Piszczka, Jędrzejczyka, Błaszczykowskiego czy choćby Klicha. Taki skład i gra na pewno nie wystarczą na Niemców i Szkotów, Nawałka musi poszukać kogoś kreatywnego do środka pola, zaryzykować od początku z Milą albo… z kimś innym.