Polskie kolarstwo od czasu sukcesów Zenona Jaskuły nie miało dobrej passy, żaden z późniejszych zawodników nie był w stanie nawiązać do wyników naszych najlepszych kolarzy sprzed lat. Zmieniło się to w tym roku, Przemysław Niemiec i Rafał Majka doskonale jeździli w tegorocznym Giro d’Italia, zajmując wysokie miejsca w końcowej klasyfikacji generalnej.
Nigdy w historii nie mieliśmy dwóch kolarzy w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej wielkiego touru, sukces więc jest ogromny, zważywszy także na stan polskiego kolarstwa w ostatnich latach. Przemysław Niemiec zajął szóste miejsce w końcowej klasyfikacji, a tuż za nim, na siódmej pozycji uplasował się Rafał Majka, który miał również wielką szansę na triumf w klasyfikacji młodzieżowej, jednak na przedostatnim etapie musiał uznać wyższość młodego Kolumbijczyka Carlosa Betancura i zajął w niej drugie miejsce. Należy podkreślić, że Majka jechał jako lider ekipy Saxo-Tinkoff, tej samej, w której barwach startuje słynny Alberto Contador, nieobecny na trasach Giro. Niemiec zaś miał za zadanie pomagać na trasie Michele Scarponiemu.
Szacunek budzi zwłaszcza osiągnięcie młodego Majki, urastającego do wielkiej nadziei polskiego kolarstwa na sukcesy w najbardziej prestiżowych wyścigach wieloetapowych. W wysokich Alpach dotrzymywał koła najlepszym, treningi z Contadorem okazały się niezwykle pomocne. Co prawda przegrał białą koszulkę dla najlepszego młodzieżowca Giro, ale Kolumbijczyk był godnym dla niego rywalem i zdecydował o tej porażce dopiero ostatni górski podjazd, na którym Betancur przypuścił szaleńczy atak, aby odrobić straty, jakie poniósł podczas jazdy indywidualnej na czas. Pomimo tego niepowodzenia Majka może czuć się dumny ze swojej jazdy, pokonał wielu bardziej doświadczonych kolarzy ze światowej czołówki.
Przemek Niemiec musiał pomagać Scarponiemu i wydaje się, że mógłby osiągnąć jeszcze lepszy wynik, gdyby menedżer Lampre dał mu wolną rękę, jako że Włoch nie był w najlepszej formie i często nie wytrzymywał tempa czołówki na podjazdach. To jednak i tak najlepsze osiągnięcie w karierze Przemka i najlepsze miejsce, jakie udało się osiągnąć polskiemu kolarzowi w Giro.
Stratował również w Giro Michał Gołaś, zawodnik z zupełnie innymi celami niż dwaj poprzedni, lubujący się w ucieczkach i pracujący dla swojej grupy Omega Pharma-Quick Step na płaskich etapach, ukończył wyścig na odległej 62 pozycji, jednak pokazał się na kilku etapach, szukając możliwości zwycięstwa na którymś z nich.
Mamy więc wreszcie kolarzy światowej klasy, którzy coś znaczą w zawodowym peletonie, a jest jeszcze Michał Kwiatkowski, którego zobaczymy podczas Tour de France, być może spowoduje to wzmożone zainteresowanie tą, jakże piękną dyscypliną sportu, w naszym kraju i kolejni adepci jazdy na rowerze będą chcieli walczyć z najlepszymi. Oby to był zwiastun lepszych czasów dla polskiego kolarstwa, brawo chłopaki.