Złoty orzeł zostaje w Polsce, trofeum zdobyte przed rokiem przez Dawida Kubackiego tym razem wygrał Kamil Stoch, dla którego jest to już trzeci triumf w tym prestiżowym cyklu.
Okoliczności zwycięstwa Stocha były dramatyczne, ze względu na możliwość wykluczenia naszej kadry z turnieju. Przed pierwszymi zawodami w Oberstdorfie u Klemensa Murańki wykryto koronawirusa i udział w turnieju całej kadry stanął pod znakiem zapytania. Całe szczęście powtórny wynik testu okazał się negatywny i polscy skoczkowie mogli przystąpić do zawodów następnego dnia. Polacy byli w wybornej formie i wykluczenie ich z imprezy pozbawiłoby nas wielkich emocji. Na inaugurację Stoch przegrał tylko z Karlem Geigerem, w kolejnych konkursach turnieju wygrywali już wyłącznie Polacy. W Ga-Pa Kubacki, a w Innsbrucku i Bischofshofen Stoch. Świetnie skakali również Piotr Żyła i Andrzej Stękała, którzy w całym turnieju uplasowali się na 5 i 6 miejscu.
Dodatkowym kontrowersyjnym elementem na tym turnieju było zachowanie lidera Pucharu Świata Halvora Egnera Graneruda, który w jednym z wywiadów stwierdził, że polskim skoczkom sprzyjają warunki pogodowe, a Stoch jest niestabilny i może z nim wygrać. Wypowiedź ta została źle odebrana przez większość środowiska związanego ze skokami, a Granerud przepraszał później za wywiad. Ostatecznie zajął on czwarte miejsce, za Kubackim, tracąc do Stocha aż 53,2 pkt.
Turniej rozgrywany bez publiczności w warunkach reżimu sanitarnego okazał się wielkim triumfem Polaków, którzy jeszcze na dzień przed jego startem byli z niego wykluczeni. Historia bez precedensu, porównywalna z duńskim dynamitem z 1992 roku, czyli reprezentacją Danii w piłce nożnej, która zdobyła Mistrzostwo Europy, zastępując na turnieju wykluczoną Jugosławię.