Stało się, Andrzej Stękała w końcu znalazł się na podium konkursu Pucharu Świata. Do tego nie byle gdzie, a w Zakopanem, rodzinnym mieście skoczka, na własnej skoczni.
Andrzej Stękała jest jedną z rewelacji tegorocznego sezonu w skokach, wdarł się przebojem do ścisłej światowej czołówki, często zajmując wysokie miejsca w pierwszej dziesiątce konkursów. Do tej pory nie miał jednak okazji stać na podium, najwyższe 5. miejsce zajmował w Titisee-Neustadt i właśnie w Zakopanem. Tym razem już się udało, a do zwycięstwa zabrakło jedynie 0,3 pkt.
Niestety drugi dzień w Zakopanem nie był już tak łaskawy dla naszego skoczka, a wręcz koszmarny. Stękała został zdyskwalifikowany po swoim, całkiem udanym zresztą, skoku za zbyt małą wagę. Różnica między wymaganą wagą skoczka a wskazaniem wyniosła aż kilogram. Nie wiadomo jakie były tego przyczyny, ale winę ponosi za to sam skoczek, który jest zobowiązany do pilnowania swojej wagi przed startem. Cóż, Andrzej to jeszcze niedoświadczony zawodnik, dopiero od niedawna w ścisłej czołówce, więc może popełniać takie błędy. Oby wyciągnął wnioski z tej wpadki, bo potencjał ma ogromny i szkoda by było go marnować. Stękała jeszcze kilka lat temu był bliski zrezygnowania z trenowania skoków i tylko upór jego trenera Macieja Maciusiaka doprowadził go do miejsca, w którym jest obecnie. To w tej chwili nasz najlepszy skoczek.