Polska reprezentacja zremisowała z Mołdawią 1:1, w meczu eliminacji do Mistrzostw Świata w piłce nożnej, rozegranym w Kiszyniowie. Tym wynikiem praktycznie pogrzebała swoje szanse na wyjście z grupy i awans na mistrzostwa.
Początek meczu należał do Polaków, już w 7 minucie, po ładnej akcji Lewandowskiego z Błaszczykowskim, ten drugi zdobył gola na 1:0. Wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku, czyli do pewnego zwycięstwa nad niżej notowanym rywalem. Kolejne akcje Polaków mogły przynieść gole, ale brakowało skuteczności i precyzyjnego wykończenia, jak choćby wtedy, gdy po uderzeniu piłki głową przez Salamona minęła ona blisko słupek mołdawskiej bramki, czy wówczas, kiedy Rybus w sytuacji sam na sam nie potrafił pokonać bramkarza. Jak się po raz kolejny okazało, niewykorzystane okazje lubią się „mścić” i to gospodarze strzelili gola. Nieporadność naszych obrońców w polu karnym wykorzystał Eugen Sidorenco i w 37 minucie mieliśmy remis. Mogliśmy nawet ten mecz przegrywać, gdyby sędzia podyktował jedenastkę za faul Krychowiaka w polu karnym. Nasz defensywny pomocnik interweniował w ten sposób, po straconej przez siebie piłce tuż przed polem karnym.
Druga połowa była znacznie słabsza w wykonaniu polskiej reprezentacji niż pierwsza, bez klarownych sytuacji do zdobycia gola, bez zaangażowania, bez motywacji do zmiany rezultatu, bez składnych akcji. Nie pomogły przeprowadzone zmiany, Jakub Kosecki czy młody Piotr Zieliński nie wnieśli spodziewanej energii i pomysłu na grę. Niestety oglądaliśmy tytułowy obraz nędzy i rozpaczy, nieporadności, niedokładności, powolności w rozgrywaniu akcji, czytelne, łatwe do przewidzenia zagrania. Polacy po raz kolejny udowodnili, że grać w piłkę na poziomie reprezentacji nie potrafią. Na tle miernego przeciwnika, wyglądali równie miernie i nie widać było ani różnicy w umiejętnościach, ani w stylu gry.
Trudno jest cokolwiek napisać po takim meczu, można oczywiście wyliczać błędy zawodników, pastwić się nad ich nieporadnością, nad tym, że Mołdawianie stanowią dla nich wielką przeszkodę na drodze do mundialu. Nie zmieni to jednak niczego, tak jak nie zmieniła krytyka po meczu z Ukrainą i zapewne po kolejnych eliminacyjnych meczach. Może należy zmienić swoje nastawienie i oczekiwania, co do naszych piłkarzy. Może powinniśmy przestać marzyć o jakichkolwiek imprezach, typu Mistrzostwa Świata czy Europy, bo zwyczajnie nie mamy kogo tam wysłać, nasi piłkarze na to nie zasługują. Owszem, kilku z nich gra w dobrych klubach, mamy nawet trzech w finale Ligi Mistrzów, ale co z pozostałą częścią drużyny? Pozostała część jest na poziomie Mołdawii, Azerbejdżanu i Estonii, nie potrafi rozegrać piłki, wymienić składnie kilkunastu podań, ma braki kondycyjne, nie umie się bronić. Kiedyś mieliśmy problem z egzekutorem, cała drużyna grała w miarę poprawnie, ale nie strzelaliśmy goli. Jerzy Engel znalazł na to sposób, namówił do gry w kadrze Emmanuela Olisadebe i wszystko zaczęło sprawnie funkcjonować. Dziś mamy sytuację o niebo gorszą, bo jest egzekutor i to nie byle jaki, jeden z najlepszych na świecie, a nie ma pozostałej części drużyny. Jest to sytuacja znacznie trudniejsza i praktycznie nie do rozwiązania, bo nie znajdziemy nagle dwóch solidnych środkowych obrońców, jednego lewego, genialnego defensywnego pomocnika (wg mnie Krychowiak takim nie jest), rewelacyjnego rozgrywającego, czy dwóch wysokiej klasy skrzydłowych. Należy się więc chyba przyzwyczaić do remisów z drużynami pokroju Mołdawii i cieszyć się z jakiegokolwiek wygranego meczu, nawet z reprezentacjami złożonymi z amatorów.
Kiedy oglądałem polską piłkę nożną lat 90-tych byłem bardzo zawiedziony poziomem gry i ciągłymi porażkami, notorycznie przegrywanymi eliminacjami do kolejnych imprez. Pokolenie srebrnych mistrzów olimpijskich nic nie osiągnęło w dorosłej piłce (nie licząc tego, że kilku z nich pojechało na nieudany dla nas mundial w Korei i Japonii), później budowano kadrę w oparciu o innych zawodników, mieliśmy nawet młodzieżowych mistrzów Europy, ale i ich potencjał też został zmarnowany. Obecnie mamy drużynę Marcina Dorny, która dobrze zaprezentowała się na Mistrzostwach Europy U-17 i tworzy teraz kadrę olimpijską, może na nich należałoby stawiać, skuteczniej oswajać z pierwszą reprezentacją, niż w przypadku poprzednich pokoleń. Nadszedł też już czas zmiany selekcjonera, trener Fornalik wyraźnie nie ma koncepcji prowadzenia kadry, a jakość gry z meczu na mecz się pogarsza. Żałosne są wypowiedzi o jakichkolwiek szansach na wyjście z grupy, z taką grą możemy jedynie pokonać na wyjeździe San Marino, a nie Anglię czy Ukrainę. Cóż, zobaczymy co nasi chłopcy pokażą w towarzyskim meczu z Danią, choć przyznam, że będę go oglądał nie dla przyjemności, a z poczucia obowiązku, aby mieć rozeznanie w aktualnej kondycji naszej kadry.