Nie udał się polskim zawodnikom pierwszy w tym sezonie występ w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle uplasowali się na trzecim miejscu w konkursie drużynowym, a indywidualnie najlepszy z nich – Piotr Żyła, zajął piąte miejsce.
O ile pozycja drużyny nie jest powodem do wstydu, choć trzecie miejsce na swoim obiekcie należy uznać za rozczarowujące, to postawa naszych skoczków w konkursie indywidualnym nie była zachwycająca. Jedynie Piotr Żyła stanął na wysokości zadania i oddał dwa bardzo dobre, równe skoki. Nie zawiedli także młodsi zawodnicy, jak Klemens Murańka czy Andrzej Stękała, dla nich pewny awans do drugiej serii i walka o punkty, to całkiem obiecujący początek sezonu. Niestety reszta naszych zawodników wypadła poniżej oczekiwań. Dawid Kubacki i Kamil Stoch oddali słabe drugie skoki i spadli w klasyfikacji, odpowiednio na 11 i aż 27 miejsce. Szczególnie dla naszego mistrza olimpijskiego oba konkursy były fatalne. Najdłuższy skok w kwalifikacjach nie zapowiadał takiej postawy, być może miała na to wpływ sobotnia migrena zawodnika i niedzielne warunki atmosferyczne, w których przyszło mu skakać. Wszak problemy miał również Stefan Kraft, który ze względu na silny wiatr w plecy, nie zakwalifikował się do drugiej serii. Trudne warunki wietrzne mogą być jakimś usprawiedliwieniem tego marnego występu, mieliśmy jednak siedmiu zawodników w finałowej serii i żaden z nich nie błysnął formą.
Konkurs odbył się w reżimie sanitarnym, bez udziału publiczności, co dodatkowo potęgowało rozczarowujący występ naszej kadry. Oby kolejne konkursy pozostawiły nas w lepszych nastrojach.