Nasi piłkarze wzięli chyba przykład od swoich kolegów z piłki ręcznej i dostarczyli nam dziś równie emocjonującej końcówki meczu, co oni. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło i mogliśmy się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w tych eliminacjach.
Lewandowski jest dla nas bezcenny, to niepodważalne, jesteśmy od niego uzależnieni jak kiedyś Szwedzi od Ibrahimovicia. Potrzebuje tylko dobrych podań, a te zapewniali mu w tym meczu Grosicki i Piszczek. Szkoda, że swój wspaniały występ w tym meczu splamił nieco swoim zachowaniem w sytuacji podbramkowej, kiedy ewidentnie pomógł sobie ręką, a potem jeszcze się tego bezczelnie wypierał, mając pretensje do sędziego, że ten bramki nie uznał. Takie zachowanie tej klasy piłkarzowi nie przystoi, nawet gdyby sędzia nie zauważył tego zagrania, to przecież cały świat obiegłyby powtórki z ewidentnego oszustwa. Po co psuć sobie wizerunek?
Postawa naszej obrony bardzo mnie niepokoi, szczególnie Kamila Glika, który wydawał się zawsze pewnym punktem tej formacji. Były wątpliwości co do występu u jego boku Thiago Cionka, ale akurat to właśnie Thiago w tym meczu zaliczył udany występ, a Glik nie dość, że strzelił samobójczą bramkę, to popełniał fatalne błędy w kryciu. Obrona, która na Euro była naszą najlepszą formacją, w eliminacjach do MŚ wyraźnie zawodzi. Odczuwalny jest brak Pazdana, a pozostali obrońcy nie grają na swoim najwyższym poziomie. To musi się zmienić, wprawdzie w następnym meczu obrońcy nie powinni mieć zbyt wiele pracy, ale już w listopadzie czeka nas wyjazd do Rumunii, a wiosną do nieobliczalnych Czarnogórców i wtedy musimy grać o wiele lepiej niż z Duńczykami.
Fatalną informacją jest kontuzja Arkadiusza Milika, który doznał poważnego urazu, naderwania więzadła przedniego w lewym kolanie, co wykluczy go z gry na cztery miesiące. Wprawdzie w reprezentacji ma go kto zastąpić, natomiast jest to zła wiadomość dla Napoli i jego kariery w klubie, która nabierała ostatnio szalonego tempa.