W walce o pasy federacji WBC i WBA kategorii junior średniej, niepokonanych na zawodowych ringach Floyda Mayweathera Jr. i Saula „Canelo” Alvareza, nie było żadnych wątpliwości kto jest lepszy. Uznawany za najlepszego pięściarza, bez podziału na kategorie wagowe, Floyd Mayweather Jr. wygrał wyraźnie, deklasując swojego dużo młodszego rywala.
Walka ta przeszła do historii jako rekordowa pod względem gaży wypłaconej dla jednego boksera, bowiem Floyd Mayweather Jr. zarobił gwarantowaną sumę 41 mln dolarów. „Money” udowodnił jednak, że warto w niego inwestować i zasługuje na najwyższe uznanie, jego przewaga w walce była ogromna, a w końcowych rundach pozwalał sobie nawet na żarty z przeciwnika.
Saul musiał wprawdzie do tej walki zrzucać wagę, ale nie może to tłumaczyć jego totalnej niemocy w ofensywie i słabej motoryki. Taktykę przygotowywał mu sam Oscar de la Hoya, ale szczerze mówiąc, nie było widać żadnego pomysłu w akcjach meksykanina. Floyd za to był w swoim żywiole, uniki, balans ciałem, zasłony, genialna praca nóg i kontry, pokazywał swój pełny bokserski warsztat. Czasem wyglądało to tak, jakby Floyd przekraczał prawa fizyki albo Canelo był flegmatykiem. Wszelkie groźnie brzmiące zapowiedzi meksykanina i jego obozu okazały się napompowanym balonikiem, tak jak i jego rekord (42 zw. – 30 K.O.), na który pracował od 15 roku życia. Być może zostanie niekwestionowanym mistrzem, ale dopiero gdy Mayweather zakończy karierę.
Skandaliczny był wynik sędziowski tej walki, a szczególnie punktacja wystawiona przez panią sędzinę C.J. Ross, która orzekła remis 114:114. Inni sędziowie punktowali 116:112 i 117:111, co również uznano za nieporozumienie, gdyż trudno wskazać rundę wygraną przez Alvareza. Tym niemniej Floyd wygrał na punkty, a wszyscy widzieli (poza panią Ross), że jego przewaga nie podlegała dyskusji. 36-letni Mayweather nie ma w chwili obecnej godnego siebie rywala w swojej kategorii wagowej, a wiek nie przeszkadza mu być nadal niedoścignionym dla pięści rywali.