Iga Świątek wygrała swój drugi w karierze tytuł wielkoszlemowy, pokonując w finale na paryskich kortach młodą amerykankę Cori „Coco” Gauff 6:1, 6:3. Nasza zawodniczka zanotowała tym samym 35 wygraną z rzędu, czym wyrównała rekord ustanowiony 22 lata temu przez Venus Williams.
Świątek jest w tym sezonie w kapitalnej formie, wygrywa turniej za turniejem, została numerem jeden światowych kortów, nie ma w tej chwili dla siebie godnej rywalki w całym tourze. Na French Open startowała z jedynką, w roli murowanej faworytki, presja psychiczna z tym związana chyba po niej tylko spłynęła, bo na korcie nie widać było żadnych oznak zdenerwowania. Miażdżyła rywalki jedną po drugiej, a w finale dała pokaz siły, z namaszczoną na „nową Williams” Cori Gauff. O ile dwa lata temu ktoś mógł mieć jakieś wątpliwości co do wygranej, ze względu na nietypowy jesienny termin rozgrywania turnieju, pandemię, wycofanie się wielu zawodniczek, nierówną formę pozostałych, to tym razem nie powinno być żadnych wątpliwości. Świątek zagrała turniej jak Rafa Nadal za swoich najlepszych czasów, bez chwili słabości, z ogromną przewagą nad pozostałymi zawodniczkami. Mączka to jej żywioł, na Roland Garros czuje się chyba najlepiej spośród wszystkich wielkoszlemowych turniejów. Kolejne rekordy, tym razem wygranych turniejów na French Open, są zagrożone.