Leicester City zostało już oficjalnie mistrzem Anglii w piłce nożnej. Ten niebywały wyczyn zachwycił cały piłkarski świat. W najbogatszej lidze świata wygrał bowiem kopciuszek, który miał walczyć o utrzymanie. Cel osiągnął, utrzymał się, a przy okazji, zdobył mistrzostwo.
Claudio Ranieri jest obecnie największym bohaterem w Leicester, Anglii, a być może i w piłkarskim świecie. Trener, który był wielokrotnie zwalniany za brak zadowalających wyników, bądź druzgocące klęski, jak ta z reprezentacją Grecji, kiedy przegrała ona z Wyspami Owczymi, w końcu udowodnił wszystkim swoje umiejętności. Ze składu odrzutków stworzył ekipę, która wstrząsnęła Premier League i firmami bukmacherskimi. Bukmacherzy wyżej oceniali możliwość znalezienia potwora z Loch Ness i żywego Elvisa Presleya niż zdobycie przez Leicester mistrzostwa Anglii.
Jak to możliwe, że klub z tak niskim budżetem, rywalizujący z tak bogatymi potęgami jak kluby z Manchesteru, czy Londynu, potrafił sięgnąć po tytuł? Jak widać, po raz kolejny okazało się, że sport bywa nieprzewidywalny i nie liczą się w nim tylko i wyłącznie pieniądze. Nawet we współczesnym, głęboko skomercjalizowanym futbolu, jest możliwa historia rodem z hollywoodzkiego filmu. Do tej pory tego typu sytuacje były raczej zarezerwowane dla dyscyplin indywidualnych i występów jednokrotnych, typu mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie, gdzie jakaś jednostka potrafiła wygrać z całą grupą faworytów. W piłce nożnej, w długich i wymagających rozgrywkach ligowych, jest to o wiele trudniejsze. Tym bardziej, jeśli konkurenci dysponują szeroką kadrą wysokiej klasy zawodników i mają o wiele większe możliwości, żeby uzupełnić skład w trakcie zimowego okienka transferowego. Stąd sukces ekipy Ranieriego wydaje się wręcz niewiarygodny, ale oby więcej takich niespodzianek.