Barcelona poniosła sromotną klęskę w dwumeczu z Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów i odpadła z rozgrywek. Nie dziwi sam fakt porażki, w końcu Bayern to obecnie potęga, ale jej rozmiary, Barcelona w tym dwumeczu nie istniała, nie zagroziła nawet poważnie bramce Bawarczyków, a straciła siedem goli.
Problemy Barcelony zaczęły się wraz z chorobą jej nowego trenera Tito Vilanovy, który cierpi na nawracający nowotwór ślinianki przyusznej. Przymusowa przerwa na leczenie szkoleniowca i nagła zmiana trenera, nie wpłynęły korzystnie na drużynę. Jordi Roura, który tymczasowo zastąpił Vilanovę nie poradził sobie najlepiej w tej roli. Barcelona zanotowała w tym czasie serię porażek, jakiej dawno nie zaznała, szczególnie dotkliwa była ta na San Siro z Milanem, gdzie Włosi pokonali Hiszpanów 2-0 i nie pozwolili im na choćby jedną dogodną sytuację do strzelenia gola. Co prawda rewanż wypadł okazale i nastąpiło chwilowe odrodzenie zespołu, by jednak później drżeć o awans z francuskim PSG. To zaś, co stało się w meczu z Bayernem, przekroczyło wszelkie granice wyobrażeń katalońskich kibiców o klęsce. Ich drużyna została zdominowana przez rywali, to oni utrzymywali się dłużej przy piłce, grali pewnie, szybko, skutecznie, nastąpiła zamiana ról, wszyscy przecierali oczy ze zdumienia.
Nie jestem przekonany, czy gdyby Vilanova prowadził wtedy Barcelonę, uniknęłaby ona porażki. Powodów tej katastrofy było bowiem więcej, zaczynając od kontuzji czołowych graczy, na polityce transferowej klubu kończąc. Przed sezonem Barcelona, mimo porażki w lidze i odpadnięciu w półfinale Ligi Mistrzów, nie poczyniła odpowiednich wzmocnień, szczególnie w formacji defensywnej. Kontuzje Puyola, Mascherano, Adriano, czy choroba Abidala, skomplikowały sytuację przed arcyważnym spotkaniem z Bayernem, klub takiego formatu powinien dysponować szerszą ławką rezerwowych, co najmniej taką, jaką posiada właśnie niemiecki potentat. Osobną kwestią jest taktyka, którą Niemcy doskonale zneutralizowali i przejęli na własny użytek. Jupp Heynckes stworzył potężną maszynę, która zmierza w kierunku potrójnej korony, na tak dysponowanego przeciwnika Barcelona nie była przygotowana.
Barcelonie jest potrzebny powiew świeżości, przypuszczam, że w letnim okienku transferowym nastąpi małe „wietrzenie szatni” i zostaną zakupieni nowi, obiecujący gracze. Być może przydałby się również nowy trener i jakieś zmiany taktyczne, jako że gra Barcy stała się już dla wielu ekip zbyt czytelna. Należałoby również odciążyć nieco Messiego, który nie ma wystarczająco dobrego partnera w ataku, Pedro i Sanchez często zawodzą, a Villa nie jest już tym graczem, co sprzed kontuzji. Barcelonę na pewno czeka przebudowa, jeśli chce sprostać w przyszłym sezonie rywalizacji z takim klubem jak Bayern, prowadzonym niezwykle konsekwentnie i mądrze. Jedno jest pewne, żarty się skończyły, trzeba znów zacząć niemalże od zera, by udowodnić swoją wartość.