Byłeś naszym bohaterem Lance…

Oglądałem wszystkie Twoje zwycięstwa w Wielkiej Pętli Lance, podziwiałem Twój upór, wysiłek, walkę do samego końca, z przeciwnikami i własną słabością. Choroba nowotworowa, cudowne wyleczenie się z niej, powrót do sportu i podjęcie wyzwania, wygrania Tour de France, najtrudniejszego, legendarnego już wyścigu wieloetapowego na świecie, po czym zwycięstwo w nim siedem razy z rzędu… Przez te wszystkie lata, gdy padały oskarżenia, zarzekałeś się, że to nieprawda, nazywałeś ich oszczercami, którzy zazdroszczą ci sukcesu.

Możesz powiedzieć, że biorą wszyscy i jesteś i tak najlepszy, ale czym wtedy by była Twoja walka? Co promowałeś swoją historią i swoim nazwiskiem? Jedną wielką mistyfikację? Czy według Ciebie cel uświęcał środki? Widać w tym działaniu kwintesencję amerykańskiej kultury, ową manię zwycięstwa, która motywuje ludzi, ale też popycha ich w kierunku nieuczciwych metod, zwycięstwa za wszelką cenę. Nie może być to jednak usprawiedliwieniem, sport to przede wszystkim walka fair, zgoda na to, żeby przeciwnik miał takie same szanse na odniesienie zwycięstwa, zależne jedynie od jego umiejętności, wytrenowania, woli walki. Złamałeś Lance etykę sportu, biorąc doping nie uprawiałeś już właściwie sportu, tylko medialny teatrzyk. Chciałeś być zwycięzcą i bohaterem, skończyłeś jako jeden z największych oszustów w historii, nie tylko kolarstwa, czy sportu, jako że przez Twą działalność charytatywną oszustwo to wykracza dalej, ponad sport.

Nie będę się nad Tobą pastwił, pochwalę decyzję o przyznaniu się do winy, choć sądzę, że i to nie jest bezinteresowne. Jednak zakończenie tej farsy, w której do tej pory tkwiłeś, było ważne z kilku względów. Sport powinien być wolny od domysłów i polemik na temat takich spraw, przejrzystość sportu to podstawa jego funkcjonowania, ludzie kochają sport za to, że daje wymierne wyniki, nie można zaś zastanawiać się wciąż, czy ktoś wygrał dzięki oszustwie czy nie. Po drugie, jako ikona sportu powinieneś być poza wszelkimi podejrzeniami, być wzorem dla wielu młodych ludzi. Tym bardziej, że Twoja historia z pokonaniem choroby nowotworowej wykraczała daleko poza sport. Ludzie Ci ufali i wierzyli, co przekładało się na ich osobistą walkę z chorobą, wszelkie niejasności stwarzały więc i u nich wątpliwości. Po trzecie, trzeba być uczciwym wobec siebie Lance, móc spojrzeć w lustro i powiedzieć, że nie mam sobie nic do zarzucenia, uczciwie zapracowałem na to, co mam. Ty niestety nie mogłeś tego wyznać, bo wiedziałeś, że tytuły Ci się nie należą, a wygrywałeś, bo miałeś najlepszy doping, byłeś mistrzem w „koksowaniu się”. Dobrze więc, że tak się stało, szczerość wzięła górę nad małostkowością i nikczemnością, nad perfidnym, cynicznym procederem, któremu podporządkowałeś wszystko. Byłeś naszym bohaterem Lance, stałeś się…

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *