Justyna Kowalczyk zdobyła srebrny medal na Mistrzostwach Świata w narciarstwie klasycznym w Val di Fiemme w biegu na 30km techniką klasyczną. Czwarte swoje złoto na tych mistrzostwach zdobyła Marit Bjoergen.
Justyna chciała w tym biegu pokazać, że przyjechała na te mistrzostwa w dobrej formie, dyktowała tempo, jednak w końcówce to Bjoergen okazała się silniejsza i pewnie wygrała. Trener Wierietielny nie był zadowolony z taktyki, jaką obrała Justyna na ten bieg, zalecił jej bowiem trzymanie się za plecami rywalek i zaatakowanie w końcówce. Sama zaś Justyna stwierdziła, że drugi raz tak samo by go rozegrała i była zadowolona ze srebrnego medalu.
Być może to srebro nie jest tym, na co czekaliśmy i czego spodziewaliśmy się po występie Justyny na tych mistrzostwach, jednak dominacja Norweżek i styl w jakim prowadziły poszczególne biegi nie pozostawia złudzeń, co do ich przerażająco wysokiej formy, która daleko w tyle pozostawiła całą resztę narciarskiego świata. Wobec tego, medal ten jest niezwykle cenny, choć oczywiście chcemy, jak to kibice, aby to Justyna była zawsze pierwsza. Należy jednakże pamiętać o tym, że to pierwszy sezon po operacji kolana, którą nasza mistrzyni przeszła w kwietniu zeszłego roku, co wpłynęło niebagatelnie na okres przygotowawczy do tego sezonu. Nie można też lekceważyć przewagi technologicznej i finansowej Norwegów, wszak to ich sport narodowy. Za sukcesem Bjoergen stoi wielki sztab ludzi i tabor tirów z nartami i serwismenami.
Mam nadzieję, że za rok w Soczi, start okaże się jeszcze lepszy, srebro zamieni się w złoto, zabrzmi Mazurek Dąbrowskiego i będzie to wspaniałe ukoronowanie kariery naszej wielkiej biegaczki. Justynie zatem życzę zdrowia i wytrwałości w pogoni za Norweżkami i w przezwyciężaniu własnych słabości.